Jak radzić sobie z lękiem?
Jak rozmawiać z dzieckiem o epidemii?
Obecnie znajdujemy się w wyjątkowej sytuacji. Nagle tracimy poczucie bezpieczeństwa, ale też musimy szybko zaadaptować się do stałej niepewności. Taka sytuacja wzbudza w nas niepokój, lęk czy strach. Ponieważ nie mamy wzorców związanych z radzeniem sobie z epidemią, nasza głowa uruchamia znane nam „scenariusze lękowe”, które odnoszą się chociażby do wcześniej oglądanych filmów katastroficznych, opowieści naszych babć o grypie hiszpance, czy doniesień medialnych z Afryki o wirusie Ebola. I to są nasze punkty odniesienia, co u wielu osób wywołuje poczucie dramatycznej utraty kontroli nad rzeczywistością.
Co zatem robić?
Pewnym sposobem poradzenia sobie z tą sytuacją jest poszukiwanie wsparcia – rozmowy z bliskimi, znajomymi. Podzielenie się z kimś na temat własnych obaw. Zachęcam do ćwiczeń fizycznych, np. ćwiczenia z grupą online, medytacji. Warto również wyznaczyć sobie tzw. „strefę zamartwiania się” - czyli wyznaczyć sobie określony czas, np. od 8.00 – 9.00, 15.00 – 16.00, w którym śledzę tematy związane z koronawirusem czy sytuacją w Polsce. Notoryczne monitorowanie sytuacji wzbudza niepokój, lęk, co później może przełożyć się na nasze funkcjonowanie (trudności z zasypianiem, wzmożony lub obniżony apetyt, drażliwość itp.).
Zachęcam również do stosowania tzw. technik wyobrażeniowych czyli mogę planować, rozrysować, rozpisać - co dobrego będę robił w czasie przymusowego pobytu w domu. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale postarajmy się poszukać pozytywów, np. upiekę ciasto, bo wczesniej nie miałam na to czasu, poczytam, pobawię się z dzieckiem. Dobrze wyobrażać sobie nową rzeczywistość, a nie unikać myślenia o niej.
Co z dziećmi?
Dzieci przeżywają nie tyle sam fakt istnienia koronawirusa, bo ten dla nich, tak jak i dla nas, jest jednak dość abstrakcyjny. Dzieci reagują na panikę rodziców w postaci na przykład nakazywania im ciągłego mycia rąk czy zakazywania wychodzenia z domu. Dlatego zalecana jest tzw. postawa drużynowa, czyli mówienie, że sobie poradzimy. Przyznanie, że jest to normalne, że się boimy.
Absolutnie nie można obśmiewać dziecięcych lęków ani mówić, że to nic poważnego, że to minie i że nic się nie stanie. Zamiast tego warto mówić, że trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nie można wykorzystywać obecnej sytuacji jako sposobu wychowawczego w stylu: „jak nie będziesz słuchał mamy, to cię zje koronawirus”. Rozmawiajmy z dziećmi! Dopytujmy – czego się boisz, czego dokładnie. Stwórzmy wspólną pracę plastyczną na temat emocji, które przeżywamy. Narysujmy je. Zastanówmy się, jaki mają kształt, jaką wielkość, jaki kolor. Jeżeli dziecko nie lubi malować – nic nie szkodzi – zachęć, żeby wykonało swoją emocję z plasteliny, ciastoliny lub z innych dostępnych materiałów. Kolejnym krokiem niech będzie – wspólne poszukiwanie sposobów na daną emocję czyli odpowiedz sobie na pytanie: jak sobie radzisz z lękiem/strachem/niepokojem? Czego potrzebujesz, żeby radzić sobie lepiej? Podziel te sposoby na te, na które masz wpływ, i na te, na które wpływu nie masz. Zadaj pytanie: co możesz zrobić innego, dla siebie, dla bliskich, żeby, np. bać się mniej. Czego jeszcze potrzebuję?
Zachęcam do tego typu towarzyszenia dzieciom w tej trudnej, dla nas wszystkich, sytuacji.
W razie pytań, wątpliwości – zapraszam do kontaktu.
Z poważaniem
Kamila Malawska
Artykuł powstał na bazie dostępnych materiałów w Internecie (rozmowa z psychologiem dr Tomaszem Srebnickim), jak i metod terapeutycznych poznanych na własnych szkoleniach